czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział XI - Spisek

Przełom maja i czerwca to z natury najcieplejszy okres w roku, dla Kotliny Kłodzkiej. W tym czasie temperatura może wahać się nawet w okolicach trzydziestu dwóch stopni w skali Celsjusza. Seria upałów może ciągnąć się nawet przez kilka tygodni. Żar pali się wtedy z nieba, a na sklepieniu niebieskim nie widać nawet najmniejszej chmurki. Mimo tych temperatur nie do zniesienia, chłopcy i mężczyźni są wniebowzięci. To ich ulubiona pora roku. Mogą wtedy podziwiać piękne nogi płci damskiej, gdy te chcąc się choć trochę ochłodzić wkładają nieprzyzwoicie krótki spódnice i szorty. Nie mówiąc nawet o tych głębokich dekoltach. Faceci muszą silnie pilnować swoich małych kolegów, by na widok tych pięknych osłoniętych ciał dam, przechadzających się po ulicy, nie spowodował nagłego przypomnienia o obecności. Tak jest na całym świecie, ale tu, w tym małym rejonie jest to chyba najbardziej oczekiwane. Zaraz po majowym długim weekendzie, który w Polsce jest krajowym świętem grillowania, wszyscy wsłuchują się w prognozę pogody, chcąc jak najszybciej wyciągnąć z szafy najskromniejsze ubrania.
Widok tych zgrabnych nóg czasami nie jest dość wynagradzający, gdy nawet klimatyzacja czy kilka wiatraków biurowych nie pomaga. Zimne napoje i lody na patyku ochładzają tylko na chwilę. Te małe wiatraczki wbudowane w komputer ledwo dają sobie radę, więc nic dziwnego, że pracownicy miejscowych firm zajmujących się ich naprawą komputerów mają pewne ręce roboty. Jeden z tych wiatraczków zdawał się coraz wolniej poruszać, co groziło przegrzaniem płyty głównej PC. Kuba jednak się tym zbytnio nie przejmował, siedział przed biurkiem i to zaciskał to rozprostowywał ręce. Mięśnie jego twarzy, jak i całe ciało było naprężone. W jego błękitnych tęczówkach odbijał się ekran komputera, a na nim wyświetlona strona plotkarska. Nigdy wcześniej nie odwiedzał witryn tego typu. Życie celebrytów zbytnio go nie interesowało, tak jak każdego normalnego faceta. Tym razem wszedł na portal plotkarski, dzięki linkowi podesłanemu przez Alicje.
Przez nieobecność Dagmary, bardzo zbliżyli się do siebie z blondynką. "I to kilka razy" - Pomyślał i normalnie by zaśmiał się z swoich myśli. Z każdym współżyciem pragnął jej coraz bardziej. Nie tyle jej pragnął, co pożądał. Łaknął jej ciała i tego co mógł z nim zrobić. Chciał czuć to, jak ono reaguje na dotyk jego palców, języka, i małego przyjaciela między nogami. Po każdym pocałunku miał coraz większy apetyt na więcej i więcej. Gdy tylko ją zobaczył, od razu pragnął zdjąć z niej wszystkie te kolorowe szmatki i rzucić w kont pokoju. Kuba z kilku lat wcześniej nigdy nie wiedział, jak można pragnąć jakiejkolwiek kobiety w sposób przedmiotowy, tak jak to robi obecny Jakub. Jego młodsza wersja, nie wyobrażała sobie świata poza brunetkom, gdy ten teraźniejszy nie wyobrażał sobie, że pozwoliłaby robić ze sobą te rzeczy, na które pozwalała Alicja. Był święcie przekonany, że nie była by też w nie tak dobra. "Jak strata dziewictwa może zmienić faceta". Uśmiechnął się na wspomnienie tego co wyczyniał z blondynką wczorajszej nocy.
Jednak jego gniew znów powrócił i to z zwiększoną siłą, gdy umysł przypomniał o tym reportażu. Nie wiedział czy bardziej był wciekły dlatego, że nie powiedziała mu o tym, czy dlatego to zrobiła. To nie była jego Dagmara. Jego dziewczyna, nigdy nie zgodziłaby się udzielać jakiegokolwiek wywiadu. Ta brunetka, którą on znał nigdy nie wychodziła z cienia, pozwalała mu świecić i czarować innych. Sama nigdy tak nie robiła. Do teraz.
Wciekły na nią, wyzywając Dagę wszystkimi najgorszymi wyzwiskami jakie znał, otworzył wideo załączone do artykułu. Gdyby nie napisy w ojczystym języku na dole filmu nie zrozumiałby ani słowa. Bo po co przyszłemu lekarzowi, na którego czekała już ciepła posadka w miejscowym szpitalu, język angielski? Po nic. Zawsze wyśmiewał po kryjomu swoją dziewczynę z jej zaangażowania nauką języków obcych. Jakoś rozumiał, że uczy się angielskiego. Ale po jakiego czorta jej dodatkowo niemiecki, również na poziomie zaawansowanym? Gdy tylko usłyszał o tym idiotycznym pomyśle jej psiapsiuły, gdy razem zaczęły dodatkowo chodzić na kurs francuskiego, o mało co nie posikał się ze śmiechu.
Kiedy filmik się skończył, obejrzał go jeszcze raz i jeszcze raz. Za każdym razem, końcówka go coraz bardziej dziwiła i irytowała jednocześnie. Jego Dagmara, ta którą całował niemalże codziennie i ta która trzymał za rękę, nigdy nie zareagowałaby tak spokojnie. Ta Dagmara, którą znał wykrzyknęła by temu gejowsko wyglądającemu reporterowi, wszystko co myśli. Nie zostawiłaby na nim suchej nitki. Nie siedziałaby spokojnie i uśmiechała się głupkowato.
Na widok szatyna, który podczas całego wywiadu wpatrywał się w JEGO dziewczynę tym intensywnym spojrzeniem, wpadał w szaleńczy gniew. Wydawało się, że ów chłopak napawał się każdym brzmieniem jej głosu. Lustrował tym uwielbiającym spojrzeniem. Kuba rozpoznał w nim tego samego faceta, którego przyjaciele siłą zmusili do odejścia spod domu Jakuba. Widocznie brunetka i jemu zawróciła w głowie.
W LA jest dopiero od ponad tygodnia, a już tak bardzo się zmieniła. Straciła te dwie cechy, które najbardziej w niej lubił. Skromność i nie pozwolenie obrażać tego, co dla niej najdroższe. Wciekły cisnął ekranem komputera na ziemie powodując, że roztrzaskał się na drobne kawałeczki przy zderzeniu z podłogą. Najchętniej by rozwalił coś jeszcze, ale nie pozwoli sobie przecież, stracić kolejnej rzeczy, przez tą głupią dziewuchę. Musi się jak najszybciej uspokoić.
Sięgnął po telefon i wybrał numer blondynki. Ta odebrała już po kilku sygnałach.
- Chodź tu i to zaraz - Rozkazuje jej.
- Co się stało?
- Nie powinno cię to interesować. - Warknął, lecz zaraz się poprawił. W porę się opamiętał, że do dziewczyny, którą ma zamiar za chwilę wyrżnąć jak świnię tak się nie mówi. - Potrzebuje się odstresować.
W odpowiedzi usłyszał jej śmiech.
- Zawsze służę numerkiem.

Nie spała już od dłuższego momentu, przetwarzając wydarzenia z ostatniego okresu w głowie. Wpatrywała się tępo w sufit, powracając myślami do tych scen. Bombardowała się myślami, jak mogło do tego wszystkiego dojść. Jak mogła na to pozwolić i kiedy wyrwało jej się to spod kontroli. Przecież przyjechała tu, do tego miasta nie szukać kariery czy zarobków, tylko by pobyć trochę z bratem. Więc jak to wszystko się stało? Show biznes nigdy ją nie kręcił, na pewno też nie chciała kroczyć po czerwonym dywanie. Blask fleszy, dziennikarze przystawiający jej mikrofon do twarzy, krzyki tłumu na niej widok. To nigdy nie było dla niej.
Od czasu jej pobytu na dachu redakcji magazynu "Hollywood Life", minęło za ledwie kilka dni. Między czasie tak wiele się działo. Jej kariera, której nigdy nie chciała, rozpędziła się do prędkości kolejki górskiej w mgnieniu oka. Nagle stała się osobą publiczną, muszącą uważać na wszystko co zrobi, powie czy nawet pomyśli. Liczba followers, na jej nowym koncie na Twitterze, którym w głównej mierze zajmuje się Vincent z Angiel, dzięki którym obok jej ikonki pojawił się znaczek "zweryfikowane", szaleńczo wzrasta. To samo na Instagramie.
Nigdy nie chciała być znana. To marzenie Kuby, nie jej. To on chciał być rozpoznawany na całym świecie, chodź w ostateczności, zgodnie z wolą ojca wybrał karierę medyczną.
"Kuba!" Zerwała się z łóżka i biegiem ruszyła do salonu, gdzie zostawiła swojego niebieskiego laptopa. Umówiła się z nim dzisiaj. Mieli wreszcie, po prawie dwóch tygodniach rozstania wreszcie zobaczyć się i usłyszeć. Brunetka nie mogła doczekać się tej chwili. Tak bardzo już za nim tęskniła. Brakowało jej, wszystkiego co z nim związane. Jego głosu, jego uśmiechu, błysku jego oczu, gdy tylko ją zobaczył, dotyku jego dłoni, gdy dotykał jej policzka przed pocałunkiem. Tych cudnych ust. Konała z tęsknoty za nim.
Gdy otworzyła laptopa z niecierpliwieniem włączyła Skype. Jakie było jej zdziwienie i niedowierzania, gdy zobaczyła, że ikonka oznaczająca jego aktywność jest biała. Był niedostępny. Przecież się umówili, a ona dużo się nie spóźniła, bo tylko kilka minut, a jego nie ma? Próbowała złapać go na Facebooku, ale i tam go nie było.
- Po cholerę jest internet, skoro nie możemy porozmawiać? - Powiedziała do siebie.
Za jej pleców wydobył się charakterystyczny dla blondyna śmiech. Odwróciła się w jego stronę i spojrzała na walizkę w jego ręce.
- Już jedziecie?- Spytała się go.
Nie tylko jej kariera się rozkręcała. Zespół stawał się tak popularny jak nigdy. Piosenki na iTunes sprzedawały się jak świeże bułeczki. Serial, który wcześniej bił rekordy popularności, teraz ma jeszcze większą oglądalnością. Nic dziwnego, że ich nowi fani, chcieli usłyszeć ich na żywo. Vincent od razu zorganizował weekendową trasę po centrach handlowych. W tygodniu siedzieli w Los Angeles i kręcili serial, w weekendy jeździli po kraju i dawali koncerty. W każdy piątkowy i sobotni wieczór mieli spędzać na występach po całym kraju. Od czasu do czasu udzielać kolejnego wywiadu czy uczestniczyć w sesji zdjęciowej. Fani z całego globu błagali ich o światową trasę.
Na początku, Kendall na każdy koncert chciał wlec ze sobą, swoją "małą siostrzyczkę". Po ostrej wymianie zdań, sceptycznych spojrzeniach Jamesa, czterech zjedzonych paczkach chipsów przez Logana i Carlosa, zafascynowanych dramą, jakby była najlepszym filmem, wreszcie blondyn skapitulował. Stanęło na tym, że Dagmara jednak zostanie w domu, gdy oni będą występować. Schmidt postawił jednak na swoim i brunetka nie będzie spędzać weekendu sama, tylko w obecności znajomych. Co Pena skomentował "Współczuje jej chłopakowi. Nadopiekuńczy starszy brat, to prawdziwa zmora." Gdy James z brunetką śmieli się z opinii swojego latynoskiego przyjaciela, Kendall zabijał go wzrokiem. Natomiast Logan patrzył to na swojego najlepszego przyjaciela, to na jego siostrę. Jaka będzie reakcja blondyna, gdy dowie się, że jego siostra, podoba się szatynowi?
- Czekamy, aż pani Maslow spakuje wszystkie swoje maseczki. - Odpowiedział jej brat, uśmiechając się krzywo. Jakby w odpowiedzi usłyszeli krzyk Jamesa "Słyszałem to, Schmidt!" z jego pokoju. - Na pewno nie chcesz jechać? - Spytał kolejny już raz tego dnia.
- Kendall... - Spojrzała na niego - Nie, nie chcę.
- Ale to niebezpieczne, byś została sama w tym wielkim domu. - Dodał patrząc na nią opiekuńczym spojrzeniem.
Dagmara tylko wywróciła oczami.
- Nie mam już dziesięciu lat, jestem już dorosła - Przypomniała mu - W dodatku zaraz Erin i Katelyn tu przyjdą, by mnie niańczyć.
- One nie... - Zaczął, lecz zaraz przerwał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że wrobił swoje koleżanki w niańczenie jego dorosłej siostry.
- No właśnie. - Skrzyżowała ręce na piersi - Właśnie przed chwilą się do tego przyznałeś.
- Ja nic takiego nie powiedziałem. - Po czym podszedł i kleknął przed nią, tak że ich oczy były na tej samej wysokości. - Po prostu martwię się o ciebie, okey? A z nimi przynajmniej nie będziesz się nudzić, sama w domu?
- Nudzić? Chyba żartujesz - Zaśmiała się. - Wreszcie będę miała cały dom dla siebie. A jak tu będzie przyjemnie cicho bez was! - Ucieszyła się.
- Dobrze wiedzieć, że nas tu nie chcesz. - Droczył się z nią Carlos, który właśnie zeszedł z piętra. - Zapamiętam to sobie. - Chciał by zabrzmiał na obrażonego, lecz jego uśmiech wszystko zniszczył.
Po kwadransie, wszyscy byli już na dole, czekając na pojawienie się dziewczyn, ponieważ Kendall uporczywie odmawiał wyjścia z domu i zostawienia brunetki samej choć na kilka chwil. Nie zmienił zdania nawet wtedy, gdy koledzy z jego zespołu zaczęli go przedrzeźniać i wyśmiewać się z niego. Obiecał, że będzie się opiekował młodszą siostrą i tak będzie. Nawet jeśli jest już pełnoletnia.
W końcu, udało jej się wypchnąć zespół za drzwi, przy kilkunastu przestrogach i pouczeniach starszego brata. Przez głowę Dagmary przemknęła myśl czy specjalnie tak się nad nią znęca i mówi te same rzeczy, jakie mu mówili ich rodzice.
- Słuchaj matki, kochanie. - Powiedział James nienaturalnie wysokim głosem, który pewnie miał naśladować kobiecy.
- Chcę wrócić do swojego domu, nie popiołów! - Krzyczał Logan wpakowując walizki do bagażnika taksówki, która miała zawieść ich na lotnisko.
- Nie rób imprez, dobrze skarbie? - Przedrzeźniał dalej James - Wiesz, jak mamusia nie lubi, jak pijesz.
- Bez niej. - Dodał swoje trzy grosze Henderson wsiadając do samochodu, czym wywołał napad śmiechu Carlosa.
James pochylił się nad brunetką i udawał, że ją całuje po policzkach i ściska.
- Tak szybko rosną. - Wytarł z kącika oka wyimaginowaną łzę.
Z chwilą, gdy samochód zjechał z podjazdu i samej ulicy, Dagmara wreszcie poczuła się wolna i gotowa na babską noc, które zaraz miało się zacząć.
Przez całą noc, gdy tylko mogła, próbowała nawiązać kontakt z swoim chłopakiem, ale za każdym razem bezskutecznie. Coraz poważniej zaczynało ją to martwić i interesować.
Gdy wreszcie miała się poddać i spróbować złapać go kiedy indziej, znalazła na swojej poczcie e-mail, od kogoś, kto podpisał się "Przyjaciel". W załączniku listu od Przyjaciela, było nagranie wideo, niepewnie i z wahaniem otworzyła je. To co zawierało, wywróciło jej świat do góry nogami.

Atrakcyjna blondynka siedziała na brzegu swojego łóżka i piłowała paznokcie u rąk. Fakt, że jej rodzice wyjechali na weekend, a ona miała cały dom do dyspozycji, był wręcz darem losu. Nie Boga, tylko losu. Nie wierzyła w niego. Jak mógł istnieć, skoro na świecie było tak wiele niesprawiedliwości? Czemu brzydcy ludzie cieszą się doskonałym zdrowiem, gdy ona, piękność całego powiatu, może w każdej chwili wykorkować? Jeśli, Bóg istnieje, to musi mieć cholerne poczucie humoru i nie rozumieć co to ironia. No bo po co, obdarzył ją doskonałością, skoro w każdej chwili jej serce może przestać działać, a ona zejść z tego świata? Opanowała ją złość, za każdym razem, gdy widziała nieatrakcyjnych ludzi, cieszących się życiem i żyjących jakby nie było jutra, gdy ona nie zna ani dnia, ani godziny. Lekarze nie dawali jej szans, na dożycie trzydziestego roku życie. Z każdym rokiem jej serce pracowało na coraz mniejszych obrotach, aż w końcu stanie na zawsze.
Dlatego, postanowiła robić to co chce. Jak mówili Rzymianie "Carpie Diem". Chwytaj dzień. I ona zamierza to robić. Chce się bawić, jakby nie było jutra. Nie obchodziły ją tego konsekwencje. Skoro już niedługo zginie. Nie zamierzała nigdy wyjść za mąż czy urodzić dzieci. Co nie znaczyło, że zrezygnuje z seksu. Nigdy w życiu. Filozofia Epikura zawsze była jej bliższa, trzeba żyć życiem doczesnym, nie bać się jutra czy śmierci. Przyjemności cielesne są najważniejsze. A seks przecież jest przyjemnością, prawda?
Z niecierpliwieniem piłowała swoje paznokcie, by potem z zaciekłością tygrysa wbić je w plecy chłopaka. Dzwoniła do niego piętnaście minut temu, proponując kolejne zbliżenie. Obiecał, że będzie najszybciej jak to tyko możliwe, a nadal go nie ma. Kątem oka spojrzała na kamerkę wbudowaną w swoim różowym laptopie. Lampka obok niej powinna się teraz świecić, lecz sprytna dziewczyna zakleiła ją taśmą dla niepoznaki. Wszystko jest gotowe.

Z niedowierzaniem i wstrętem spoglądała na ekran komputera. Jak on mógł? Jak on mógł jej to zrobić? On, który tyle razy obiecywał jej wierność i wyznawał wieczną miłość, aż po koniec dni? Ten, który zawsze wyrażał się opryskliwie na temat zdrad ich przyjaciół i ich konsekwencji. Ten, który przytulał ją i pocieszał, gdy miała wrażenie, że zawalił się jej świat. Po jej policzkach zaczęły ściekać pierwsze łzy, zwiastujące kolejne i obwieszczające złamane serce. Poczuła się, jakby ktoś brutalnie wyrwał je z jej klatki, ale ono nadal czuło i żyło. A potem zaczął je ciąć, kroić, smażyć i mielić. A ono, każdy najdrobniejszy ból przesyłało po całym ciele. To co czuła w tamtej chwili, jest nie do opisania. Poczuła się zdradzona, a przecież została sprzeniewierzona. Łkała nad komputerem, a każda łza, która ściekała z jej twarzy, lądowała na klawiaturze.
Cieszyła się tym, że jest teraz sama, a nieświadome przyjaciółki piętro niżej dobrze się bawią. Nie mogłaby znieść upokorzenia, gdyby któraś z nich dowiedziała się o tym filmiku. Przyjaźniła się z nimi, to fakt, ale wiedziała jakie jest to miasto i co zrobiło z nimi. Tutaj nikt nie potrafi trzymać języka za zębami. Cisza, która ją otaczała, nie licząc jej szlochania, była tak samo potworna, jak teraz się czuła. Lecz nie długo dane było jej się nią cieszyć, bo do jej pokoju jak burza wparowała już trochę podpita brunetka, a za nią blondynka, całe roześmiane na wskutek procentów. Widząc jednak swoją nową przyjaciółkę w takim stanie zaraz wytrzeźwiały i pobiegły do niej. Erin wzięła Dagmarę w objęcia i głaszcząc po głowie, podczas kołysania w przód i tył próbowała uspokoić. Podczas, gdy Katelyn usiłowała wyciągnąć z niej co się stało. Europejka wskazała jedynie na komputer. Sandres ruchem głowy, rozkazała swojej koleżance z pracy sprawdzić urządzenie. Ich szok i niedowierzanie razem wzięte nie odzwierciedlało uczuć targających Dagmarą.
- Czy to...? - Spytała niepewnie Erin patrząc na wtuloną w nią, jak małe dziecko, Dagę. Gdy ta pokiwała głową, przytuliła ją jeszcze mocniej.
- A to sukinsyn! - Krzyknęła oburzona Katelyn. - Jak go tylko spotkam, to złapię go za tego małego... - Resztę słów wypowiedzianych przez blondynkę nie można było zrozumieć, gdyż zamieniły się w mruk rozgniewanego kocura.
Dagmara nie wiedząc czemu uśmiechnęła się słysząc te wszystkie groźby i obietnice zadość uczynienia, które słyszała z ust dziewczyn. Jednak, gdy tylko któraś z nich wspomniała jego imię, ta zaczynała od nowa swój lament i wypłakiwała morze łez.
Cieszyła się, że nie ma teraz tu koło niej chłopaków. Wyobrażała sobie ich reakcje. Kendall chodziłby wciekły w tą i z powrotem, chcąc pojechać tam i zatłuc tego chłopaka na śmierć. Zawsze chciała mieć starszego brata, który by ją bronił i zbił każdego, go ją skrzywdzi, ale zdawała sobie sprawę, że mogłoby go zbytnio ponieść. Nie chciała widzieć w jego oczach zwierzęcej furii, która w niej zwykle rodziła. Widząc blond aktorkę siedzącą obok, nie mogła i nie chciała, się powstrzymać przed wyobrażeniem sobie Kendalla na jej miejscu. Po tych prawie dwóch tygodnia, mogła przynajmniej powiedzieć, że jak blondyn się wcieknie, zachowuje się tak samo. Tak samo marszczy brwi i zwęża oczy. Tak samo zaciska dłonie w pięści. Dopiero teraz zauważyła, jak bardzo jest podobny do Katelyn Tarver. Producenci mieli słuszną racje obsadzając ją w roli jego serialowej dziewczyny.
Zaprzątała swój umysł myślami o wszystkim i o niczym. Wtulona do Katelyn, siedząc na kanapie w salonie, rozmyślała o największych banałach, byle nie powrócić myślami do tego filmiku. Nie przypomnieć sobie, to co powiedział na samym początku.

Usłyszała w końcu dzwonek do drzwi. Nie zerwała się od razu, by je otworzyć. Niech poczeka. Niech zniecierpliwi się i zdenerwuje. Wtedy jest najlepszy i pokazuje jej swoją dzikość i drapieżność, która ją tak podniecała. Zadzwonił po raz kolejny, ale to też zignorowała, przypatrując się swoim paznokciom. W końcu zaczął walić pięściami w drzwi, krzycząc jej imię. W jego głosie usłyszała zirytowanie. Oto właśnie jej chodziło. Powolnym krokiem, chcąc go jeszcze bardziej rozdrażnić, wyszła z pokoju i zeszła po schodach. Na sobie miała jedynie kuszącą koszulę nocną, która zmysłowo i seksownie podkreślała i uwydatniła jej piersi. Inne dziewczyny, wstydziłyby się nawet popatrzeć na ten strój, ale nie ona. Żyje się tylko raz, prawda? Okryła się dodatkowo aksamitnym szlafrokiem. Sam jej widok mógłby uwieść chłopaka.
Zaraz, gdy otworzyła mu drzwi, poczuła jak naciska swoimi wargami na niej i przysuwa ją do siebie. Potem z brutalną siłą człowieka pierwotnego wepchnął język do jej ust i przejechał po jej podniebieniu. Jęknęła mu w usta z rozkoszy, a ten złapał za jej pośladki i mocno ścisnął. Weszli do środka i zamknęli z trzaskiem drzwi. Po chwili szlafrok i jego koszula wylądowały na podłoże korytarza. Wciąż ściskając za jej tyłek podniósł ją, tak, że oplotła swoimi zgrabnymi nogami go w biodrach. Gdy poczuła wypukłość na jego kroczu, zachichotała, a on idąc do salonu, zaczął całować ją w szyję.
- Chodź do mnie. - Wyszeptała.
- Za daleko. - Jedynie jej powiedział i rzucił ją z impertynentem na kanapę w salonie.
Nie mogła na to pozwolić. Cały jej plan diabli by wzięli. Wiec, gdy schylił się, by ponownie zatopić się w jej wargach, odepchnęła go. Wstała i uwodzicielskim krokiem, starając się jak najbardziej kręcić swoim kształtnym tyłeczkiem podeszła do schodów. Tam spojrzała na niego i niewinnie opuściła cieniutkie ramiączko koszuli, zachęciła go gestem, po czym zaczęła spinać się po schodach. Nie była nawet w ich połowie, gdy usłyszała jego kroki. Przyśpieszyła, lecz on był szybszy. Zanim dotarła na piętro, znowu powtórzyła się sytuacja z drzwi wejściowych. Przycisnął ją do drzwi jej pokoju i zaczął obmacywać, jednocześnie obcałowując dekolt. Ta chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim królestwie, nacisnęła klamkę i wparowali do pokoju. Popchnął ją, a ta upadłą na łóżko z gracją. Siedziała na jego brzegu, tak jak wcześniej, gdy wszedł za nią. Uwodzicielsko wyciągnęła nogę w jego kierunku, a ten jednym skokiem podskoczył do niej i zaczął ponownie obściskiwać. Położył ją na posłaniu, kładąc ręce po obu stronach jej głowy. Gdy on zajęty był jeżdżeniem językiem po jej podniebieniu, ta rozpinała mu pasek spodni, po czym jednym ruchem ściągnęła je w dół. Stał przed nią w samych bokserkach w wyścigówki. Brunet chciał wreszcie skończyć grę wstępną i przejść do setna, ale ta znowu go odepchnęła.
- A Dagmara? - Spytała niewinnie. - Co z nią?
- Nic mnie nie obchodzi. - Odparł szybko i ponownie zaczął obcałowywać jej szyję, robiąc przy tym kilka malinek.
- Zależy ci na mnie? - Znowu spytała, a ten nie odrywając ust od jej skóry powiedział:
- Tak.
To właśnie chciała usłyszeć.

Nie docierało do niej co wszyscy do niej mówili. Czuła się jak za szklaną kurtyną, widziała jak ich usta otwierają się i układają w słowa, ale nie słyszała ich. A każdy pocieszający uśmiech czy gest był jak za zasłoną, docierał z minimalną siłą. 
Była im jednak wdzięczna za to, że są teraz z nią w tych ważnych dla niej chwilach i nie zostawiają jej. Kilka razy próbowała im łagodnie powiedzieć, żeby sobie poszły i zostawiły ją samą, ale te tylko pokręciły z dezaprobatą głową i nawet nie ruszyły się z miejsca. Jej wzrok tępo wpatrywał się w ekran telewizora. Widocznie aktorki włączyły jakiś film, bo teraz leciała durna komedia Adama Sandlera "50 pierwszych randek". Obie wiedziały, że Sandler jest jej ulubionym aktorem. Chciały dobrze, ale skąd mogły wiedzieć, że razem z Kubą oglądała ten film na DVD na ich pierwszej randce? 
Dagmara cieszyła się, że nie jest u siebie w domu, w swoim mieście. W Kłodzku i jej domu na Stanisława Wyspiańskiego, to wszystko przypominało by to co było między nimi. Jak dobrze, że tu, na Soon Moon, w Kalifornii, szanse na choćby minimalne. A film tylko pokazuje, że są.
- Dość tego. Nie możesz tak siedzieć jak trup. - Powiedziała Erin, która od dłuższego czasu wpatrywała się w nieobecną duchem dziewczynę. - Nie możesz tak siedzieć, tylko dlatego, że on przeleciał jakąś lafiryndę!
- Erin! - Upomniała koleżankę blondynka. - Ona nie jest gotowa, by...
- Chłopcy wracają po jutrze wieczorem - Przypomniała -  Nie sądzę, że Kendall będzie nam wdzięczny za to, w jakim jest nastroju.
Obydwie spojrzały na Europejkę, która dzięki swojej zadumie wydawała się nie słyszeć o czym rozmawiają. Jakby nie jej podnosząca i opadająca klatka piersiowa, można by pomyśleć, że nie żyje, bo od dobrych kilku godzin nie dała znaku życia. 
- Powinna rozprostować nogi i zaszaleć. - Dodała po chwili Sandres.
- Myślę, że to za wcześnie. - Odparła blondynka, widząc człowieka z którego uszło życie. - Ona zaledwie kilka godzin temu się tego dowiedziała.
- I powinna jak najszybciej wyrzucić to z głowy - Trzymała przy swoim nadal serialowa Camille. - A taniec, połączeniu z alkoholem i masą nieznanych osób jest do tego najlepszy.
Dwie godziny później, niczego nie świadoma Daga, wciąż w świecie złamanego serca i łez, siedziała w taksówce, wciśnięta na tylnym siedzeniu między koleżankami. Taksówkarz kierował samochód do jednego z miejscowych klubów. Ubrana przez towarzyszki w jedną z swoich nowych kreacji, prezentowała się olśniewająco w sukni do kolan z zwiewnym dołem. Jak przez mgłę, tak jak cały wieczór odkąd usiadła przed komputerem i przejrzała swoją skrzynkę internetową, pamiętała krzątaninę towarzyszącą przygotowaniu się do wyjścia. Gdyby była świadoma tego, co się wokół niej dzieje, wiedziałaby, że kok który ma teraz z tyłu głowy, zajął Katelyn aż kwadrans. A na makijaż tuszujący jej zapuchnięte od płaczu oczy, Erin poświęciła pół godziny. Nie było łatwo, bo co chwila Dagmara zaczęła od nowa wylewać łzy.

Obudziła się z bólem głowy, jak po parapetówce, wcale nie tak dawno temu. Znajdowała się w salonie, wciąż ubrana w te same ubrania, co miała na sobie poprzedniego wieczoru. Nie wie czy to te wczorajsze drinki, wciąż krążą w jej krwiobiegu, czy Erin naprawdę miała racje. Ale czuła się znacznie lepiej, niż kilkanaście godzin temu, gdy znalazła tego fatalnego emaila.
Odrobinę chwiejnym krokiem, widocznie wciąż była pijana, ruszyła do swojego pokoju. Po drodze chwaląc tego, kto wymyślił poręcz przy schodach. Po dwóch próbach, gdy przez przypadek weszła do pokojów Logana i Carlosa, wreszcie trafiła do swojego. Zastała uśpionego laptopa na swoim łóżku, tam gdzie go ostatnio zostawiła. Rzuciła się z rozmachem na materac i szybko usunęła ten filmik, razem z emailem. Jakby chcąc tym gestem wyrzucić wydarzenia z wcześniejszego południa z głowy.
W dolnym prawym roku ekranu, pojawiło się pojawienie, że "Kubuś <3" jest dostępny. Nie wiele myśląc wybrała połączenie z nim. Alkohol naprawdę dodaje odwagi w takim samym stopniu jak głupoty. Na widok jego zdjęcia na ikonce, jej złamane serce zaczęło szybciej bić. Skarciła się w duchu za to. Po chwili jednak odebrał, wyraźnie uśmiechnięty, a na nogach trzymał Puchacza, swojego perskiego kota.
- Hej, skarbie - Przywitał się. - Tęskniłaś?
- Nie tak bardzo jak ty. - Odpowiedziała mu, świdrując go wzrokiem.
- Coś się stało, kochanie? - Spytał głosem człowieka niewinnego.
- Nie. - Odpowiedziała na jego kolejne pytanie głosem przesyconym jadem. Po czym uśmiechnęła się słodko. - Jak mijają Ci wakacje? Dobrze się bawisz?
- Nie tak bardzo jak ty. - Powtórzył jej słowa, przypatrując się jej uważnie. - Miło spędziłaś czas, robiąc z siebie gwiazdę, co?
- Nie masz pojęcia, jak miło. - Atmosferę między nimi, można było kroić nożem. Tak jak można wyczuć w powietrzu elektryczność przed burzą, tak tu wszystkie pretensję i zażalenia.
- Świetnie się bawiłaś? - Spytał się jej z wyraźną pretensją w głosie. - Gdy ja jestem na drugim końcu świata i jestem całkiem sam?
- Myślałam, że Alicja dotrzymuje Ci towarzystwa. - Wypaliła z grubej rury. - I to całkiem nieźle, jak się dowiedziałam.
- Skąd wiesz? - Spytał chłodno.
- Czy to ważne? - W jej oczach pojawiły się łzy, chodź obiecała sobie, że nie będzie znowu płakać. Nie przez tego dupka. - Ważne jest to, że z nią spałeś.
- I żeby raz. - Mruknął, lecz na tyle głośno, że to usłyszała.
- Nie żałujesz tego? - Pierwsza łza tego dnia, pojawiła się na jej policzku.
- Żałuje, wszystkiego co między mną a Alicją zaszło - Odparł ku jej zaskoczeniu. - Chcę to naprawić. Wszystko będzie jak dawniej.
"Nic nie będzie. Nie możesz zmazać swojego błędu. Nie możesz cofnąć tego, że mnie zdradziłeś."
- Nie, Kuba... - Odpowiedziała łamiącym się głosem. - Nic nie będzie, jak kiedyś.
- Wybacz mi, kochanie... - Czyżby usłyszała skruchę w brzeniu jego głosu? - To była chwila słabości. Czułem się samotnie, a ona zaprosiła mnie do siebie. - Zaczął się tłumaczyć. - Widząc jak się czuje, spytała, czy może mi pomóc. A gdy jej pozwoliłem...
- DOŚĆ! - Wrzasnęła tak mocno, że aż zabolała ją głowa, co było zwiastunem zbliżającego się kaca. Złapała się z bólu za skroń i chwilę nic nie mówiła. - Powinieneś powiedzieć "nie" i kilka razy przemyśleć zanim zniszczyłeś ten związek.
- Ty go zniszczyłaś, gdy wyjechałaś do swojego braciszka. - Odparł z sykiem. - Ile facetów przeleciało CIEBIE odkąd tam jesteś?
Poczuła się, jakby sztylet, który Przyjaciel, wbił jej serce, został przekręcony i to z dużą siłę, przez chłopaka. Czemu nigdy nie przewidziała, że to tak się skończy? Że w końcu się rozstaną, a jedno z nich będzie miało złamane serce? A znając jej szczęście, powinna wiedzieć, że to będzie ona.
Wytarła dłonią spływające łzy, tworzące korytarz z czarnego tuszu na jej policzkach.
- To koniec. - Rzekła jedynie i rozłączyła się. Zamknęła komputer i położyła się na łóżku. Zaczęła od nowa płakać.
Zamknęła kolejny rozdział w swoim życiu. Powinna być gotowa na rozpoczęcie kolejnego, ale tak nie było. Nie była gotowa na to.

Podczas gdy leżała na łóżku, twarzą w poduszkę, wylewając kolejne łzy. On był wciekły na siebie, że ta rozmowa potoczyła się nie tak jak chciał. Dagmara nie powinna wiedzieć, o jego małym romansie. Chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Miał w zamiarze pieprzyć Alicję, tyle razy ile tylko mógł podczas nie obecności Dagmary, a gdy ta wreszcie wrócić, robić to z Alicją potajemnie. Chciał jak te dranie w komediach dla kobiet. W domu mieć piękną żonę, a w motelu seksowną kochankę. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jego była już dziewczyna, idealnie nadaje się na żonę, gdy blondynka nigdy nie dorośnie jej do pięt. Czasem, gdy udaje się im zamienić między stosunkami kilka zdań, zdaje sobie sprawę, że stworzona została tylko do tego, by dawała mu przyjemność. Patrząc na jej głupie uśmieszki, zastanawiał się, w jaki sposób zdała ona maturę.
Podczas zmieniania statusu, atakował przycisk myszki komputerowej z zaciekłością rozwścieczonego pit bulla teriera. Nie musiał czekać długo, gdy jego znajomi zaczęli komentować to i gratulować, że wreszcie dali sobie spokój. Podczas, gdy jego koledzy równo objeżdżali brunetkę, dziewczyny klikały "lubię to". W końcu dostał wiadomość od Alicji.
- Potrzebujesz czegoś na pocieszenie? - Po czym dodała buźkę z szatańskim uśmiechem
- Tak. Ciebie. - Odpisał jej. Obydwoje wiedzieli na czym to się skończy.



Po pierwsze, chcę przedstawić wam nowy rozdział! Oto on! Jak na razie to mój rekord, jeżeli chodzi o długość, bo aż OSIEM stron w Wordzie. Coraz bardziej się rozkręcam. Bardzo podobają mi się fragmenty z rozmyśleniami Kuby i Alicji. Te z załamaniem Dagmary pisało się bardzo ciężko. Jednak, dzięki dobrej zabawie z nowymi przyjaciółkami i kilkunastu drinkom polepszyło jej się.
Po drugie, myślę, że przedstawiając Kubę w takim świetle na początku tego odcinka, chciałam się wyładować na jego pierwowzoru, który miałam przyjemność poznać. Jeżeli to czytasz i wiesz, że to ty nim jesteś, mam do ciebie wiadomość: You're welcome.
Po trzecie, pierwowzorze Alicji, jeśli to czytasz, nie mniej do mnie pretensji, ani nie bądź zły. Mam do tej postaci poważne plany, ale znacznie później. Bardzo polubiłam tą postać mimo wszystko.
Po czwarte, chciałam podziękować Dark_bunny za nominacje do "Liebster Blog Award"! To bardzo miłe. Dziękuje z całego serca! W stronach powyżej, (tam gdzie Bohaterowie i Autor, jest notka z moimi nominacjami!)
Po piąte, nie macie pojęcia ile sprawiacie mi radości, gdy mogę przeczytać te miłe słowa w komentarzach tu i na Twitterze!
Po szóste, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, proszę napiszcie w komentarzu!
Po siódme, ale się dzisiaj tego nazbierało!, jeżeli podoba wam się to opowiadanie, proszę was, byście wysyłali link do niego waszym znajomym. Chcę, by jak najwięcej osób poznało tą historię.
Dziękuje. Do usłyszenia. 

7 komentarzy:

  1. OMG, super rozdział, jestem ciekawa co będzie w następnym !! Pisz szybko kolejny czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  2. [SPAM]
    Zapraszam do nowego Katalogu z opowiadaniami. http://k-a-t-a-l-o-g-n-i-k-i.blogspot.com/. Zgłoś się już teraz i zdobądź popularność w blogowym świecie.
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Chciałabym cię poinformować, że na moim blogu pojawił się już rozdział 25.
    Pozdrawiam ^^

    http://hej-evans-umowisz-sie-ze-mna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam twojego bloga już dawno i byłam zawiedziona tym, że nie kontynuowałaś pisania. A niedawno bardzo się ucieszyłam, że wróciłaś. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale jakoś nie mogłam się wcześniej do tego zabrać. Świetnie piszesz, a ta historia jest bardzo ciekawa :) Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, nowy rozdział już jest :D W KOŃCU, taaaak!
    http://hej-evans-umowisz-sie-ze-mna.blogspot.com

    Boże, tak w ogóle to życzę ci czasu, mnóstwo czasu xd
    Bo to ważne
    R.I.P. Nija

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże czytam Twój blog od wczoraj zaczęłam o 23 i skończyłam o 5, a rano jak wstałam to od 11 do 15 + oczywiście licząc małe przerwy dzisiaj xd
    Jakbyś mogła informować mnie o NN to byłabym Ci bardzo wdzięczna i zapraszam do siebie, może Ci się spodoba.

    http://love-other-than-all.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. hej hej :)
    Ach, jak dawno mnie nie było w sumie to wszędzie!
    Zaniedbałam to wszystko, a przecież obiecałam Ci, że będę informować o nowych rozdziałach
    Tak więc nie wiem, czy jeszcze Ci zależy na powiadomieniach, bo wpisy ostatnio są rzadko, ale jak coś, to z czystym sumieniem informuję, że właśnie pojawił się rozdział 30!
    Cieszmy się wszyscy! Zapraszam!
    Nija :D

    OdpowiedzUsuń