Słońce leniwie wisiało
nad horyzontem w zaspanej dzielnicy L.A. Mimo wczesnej pory, to ulice
Hollywood już zapełnione były tysiącami aut. Zniecierpliwieni
kierowcy robiący kariery w przeróżnych dziedzinach rozrywki, co
chwile naciskali przycisk klaksonu, pośpieszając tych przed sobą.
Śpieszący się przechodnie, z kubkiem gorącej kawy w jednej ręce,
teczką pełną niezliczonymi dokumentami pod pachą i na pół
zjedzonym pączkiem w dłoni.
Podczas gdy w innej
części tego samego miasta, znanej jako dzielnica gwiazd, każdy
szanujący się człowiek albo wracał z nocnej imprezy w najlepszych
klubach, albo smacznie spał. Tylko w posiadłości na Soon Moon
125d, pewna brązowo włosa piękność, o cudnych oczach próbowała
sprawić, że poczuje się jak w domu. Rozpakowując kolejno swoje
rzeczy i umieszczając w odpowiednich miejscach.
Znajdowała się teraz
w ogromnej garderobie, wielkości połowy jej starego pokoju. Gdzie
na środku stała wielka sofa, oprawiona w czerwoną skórę. Na
przeciwko wejścia, całą ścianę zajmowały, puste półki,
wykonane z ciemnego drewna. Obok z lewej strony było wielkie okno,
którego parapet całości był przykryty poduszkami. Dziewczyna,
gdy po raz pierwszy weszła do pomieszczenia, nie mogła nadziwić się
przepięknym widokiem z garderoby. Dookoła okna, znajdowały się
idealnie kwadratowe półki, zapewnię na niezliczone ilości butów.
Naprzeciwko okna setki wieszaków czekało, aż na ich "ramionach"
zawisną przepiękne i niesamowicie kosztowne kreacje od znanych
wszystkim i niezwykle cenionych światowej skali projektantów.
Ścianę na przeciwko pólek, gdzie stał drzwi do tej niezwykłej
szafy, częściowo zajmowało wielkie lustro i zwykła mała
toaletka, wykonane z tego samego rodzaju drewna co wszystkie półki
w pomieszczeniu, na której stały rozmaite pomadki, cienie, pudry i
bóg wie co jeszcze. Brunetka klęczała właśnie przed najniższymi
półkami, wyciągając pojedynczo ubrania z walizki.
Na samej górze
znajdowały się zwykłe białe
rurki, w których od niepamiętnych czasów czułą się
najlepiej. To zawsze je ubierała, gdy miała wyśmienity nastrój.
Uśmiechnęła się na wspomnienie niezliczonych przygód i sytuacji,
które przeżyła mając je na sobie. Odkładając je na nowe
miejsce, w jej głowie zaświeciła myśl, jakich teraz epickie
wydarzenia w nich będzie światkiem.
Kolejne były jeansowe
rurki, z ozdobnymi łatami na całej długości nogawek, które
miała na sobie w pierwszy dzień ostatniej – maturalnej – klasy.
Miały jej przynieść szczęście, sprawiając, że ten rok miał być
inny, lepszy. I okazały się być szczęśliwe, ubrała je na
pierwszej randce z Kubą i gdy spotkała swojego brata. W nich, nigdy
nie spotkało ją nic złego.
Kiedyś, mając podły
humor pożyczyła od swojego adoptowanego ojca kartkę kredytową i
udałą się na zakupy. Zwykle pochmurne humory, nie starała się
poprawić kupowaniem zbędnych rzeczy, ale tym razem było inaczej.
Potrzebowała odprężenia, nie koniecznie w ten sposób w jaki
zwykle odpoczywała. Chciała udowodnić samej sobie, że nie jest
taka na jaką wygląda. Weszła wtedy to pierwszego z brzegu sklepu i
jej oczy doznały cudu. Żółte
cytrynowe spodnie, aż błagały by je kupić. Jednak została
tylko jedna para i to – stał się kolejny cud! - w jej rozmiarze.
Nie patrząc na spojrzenia ludzi, podbiegła do wieszaku w tej samej
chwili co Alicja. Dwoje największych wrogów stanęło twarzą w
twarz z rządzą mordu w oczach. Świadkowie tego zdarzenia,
przysięgali podczas zeznań, że słyszeli zwierzęce warczenie z ust
nastolatek. Ostatecznie to Dagmara wygrała, zadając rywalce cios z
lewego sierpowego, którego nie powstydził się nawet Gołota.
Dodatkowo uderzenie wzmocniła siłą kilku toreb zapełnionych
ubraniami z innych sklepów.
Następne były zwykłe,
marszczone spodnie,
które dostała na pierwszą miesięcznice od swojego chłopaka. Niby
nic nad zwyczajnego, ale liczy się gest.
Wreszcie spod wieloma
parami innych spodni i spodenek, zobaczyła te własnej roboty.
Czasami, w chłodne i nieprzyjemne zimowe wieczory, z braku zajęcia
wyciągała z komórki pod schodami maszynę do szycia adoptowanej
matki, wraz przeróżnymi tam zestawami do szycie. Ku jej zdziwieniu,
był tam też farby do tkanin. Nic nie myśląc, obcięła nogawki w
swoich starych spodniach, a przód pomalowana farbami w wzór
flagi USA. Później spytana czemu pomalowała właśnie tak, nie miała pojęcia. Jej umysł nie kontrolował pracy rąk, które same
decydowały co malowały. Już wtedy musiała pod świadomie tęsknić za domem.
W walizce było jeszcze
mnóstwo przeróżnych spodni, spodenek i szortów. Z różnych
materiałów i w różne wzory. Ale te pięć najbardziej
przypomniały jej o Polsce. Mimo, że jest w Los Angeles tylko kilka
godzin, już poważnie tęskni. Gdy wreszcie była pusta, podeszła
do innej i otworzyła ją. W środku znajdowały się jej nieliczne
sukienki i spódnice.
Była tam
różowa, falowana spódnica zakończona szerokim brązowym
paskiem. Kremowa,
również falowana, lecz miejsce paska zajmował pas z czarnej
gumki, który zabezpieczał przed spadnięciem. Prosta, sukienka
na jedno ramię, związana w tali cienkim sznurkiem. Ubrała ją po
raz pierwszy na jej osiemnaste urodziny. Jednak je faworytką, była
suknia w kolorze herbacianym.1
Gdzie rękawy wykonane były z koronki, tak samo jak część od tali
w górę. Jedynie od wcięcia pośrodku ciała, rozchodziła się w
dół. Brunetka przetańczyła w niej całą noc, podczas balu
maturalnego, rok przed jej własnym. Jej kolega z ulicy, był zbyt
nieśmiały by zaprosić jakąś dziewczynę z swojego rocznika, więc
zaprosił najlepszą przyjaciółkę.
Po następnej godzinie
większość walizek stała już przed drzwiami jej pokoju, czekając
aż zgodnie z umową, któryś z jej współlokatorów zaniesie ją
na strych. Została jej tylko jedna, która zawierała to co kobiety
kochają najbardziej, zaraz po diamentach – buty.
Otwierając ją z
zawartości na podłogę wypadła para czarnych botków,
oraz białe trampki za kostkę, które zdobiły plamy farby w
odcieniach tęczy. Na wspomnienie gdy to artystyczne działo
powstawało, przywołała gorzką łzę smutku. Po skończonej pracy,
ona jak i Ula i wszystko co znajdowało się w promieniu 10 metrów
pokrywały plamy podobne do tych na butach.
Usłyszała dźwięk
przekręcającego zamku w frontowych drzwiach. Spojrzała szybko na
zegarek w komórce i wstając otarła spływającą po policzku łzę.
Zostawiając obuwie na środku szafy, ruszyła w stronę schodów
na dół, licząc że któryś z jej nowych przyjaciół, jeszcze nie
pojechał do pracy. Wchodząc do pustej kuchni już wiedziała, że
się spóźniła. Dziś jej brat wraz z trzema przyjaciółmi mają
wrócić do pracy po kilku miesięcznej przerwie. Miała jechać z
nimi, by zobaczyć jak tworzy się serial, dzięki któremu fani tak
bardzo się kochają. Była tym faktem tak pod ekscytowana bardziej
niż świadomością mieszkania w tak pięknym domu jak ten2...
W dodatku fakt, że nie zna w promieniu kilku tysięcy kilometrów
nikogo powodował nieodpartą chęć spędzania czasu z jedynymi
znajomymi.
Mówi się trudno –
pomyślała podchodząc do górnej szafki w nadziei znalezienie
czegoś do jedzenia. Mimo, że zegarek w kuchence skazywał 7.23,
Dagmara nie miała nic w ustach od ich wczorajszego wypadu do kina.
Chłopcy chcieli tak świętować nowy dom i pierwszy amerykański kac
osiemnastolatki, która do końca życia nie zapomni rozbawionej miny
Jamesa i Carlosa, gdy Kendall opowiedział im, w jakim stanie
zastał apartament Erin.
Niestety w szafce były
tylko resztki krakersów i trochę czegoś co wyglądało jak
rodzynki, choć przypominało też szczurze bobki. Z obrzydzeniem
wymalowanym na twarzy, zamknęła z trzaskiem szafkę. W następnej
znalazła tylko te "rodzynki", tak jak w kilku następnych.
- Pewnie nie mieli czasu zrobić zakupów. - Pomyślała i już
zbierała odwagę by wyjść na nieznane miasto, w poszukiwaniu
jakiegokolwiek sklepu spożywczego lub restauracji gdzie coś zje.
Nagle jej wzrok zauważył, że mała kwadratowa tabliczka na lodówce się świeci. Podeszłą do niej i uśmiechnęła się. Była duża lodówka
z barkiem na zimne napoje z boku. Na wysokości oczu dorosłego
człowieka był średniej wielkości monitor.
- Lodówka z komputerem –
Powiedziała do siebie – Czego ludzie nie wymyślą.
Większą część
ekranu zawierała informacja,
MASZ 1 NOWĄ WIADOMOŚĆ
a pod nią przycisk
Otwórz. Dagmara niepewnie
nacisnęła i uśmiechnęła się widząc twarz brata.
- Hej. - Powiedział nieśmiało, lecz zaraz odzyskał swoją pewność siebie – Jeżeli to oglądasz to znaczy, że już się obudziłaś, a nas nie ma...
- Hej. - Powiedział nieśmiało, lecz zaraz odzyskał swoją pewność siebie – Jeżeli to oglądasz to znaczy, że już się obudziłaś, a nas nie ma...
- Zawsze mogę iść ją obudzić – Zobaczyła za Kendallem uśmiechniętą twarzyczkę
Jamesa. - Z wiadrem zimnej wody, oczywiście.
- Nie sądzę, by była
zachwycona taką pobudką – Napomknął Logan, lecz nie widziała
go.
- Tak, więc. Zaraz
musimy wyjść, jeżeli nie chcemy się spóźnić na pierwszy dzień
pracy...
- Nie chcemy? - Spytał
Carlos, przecierający oczy jedną ręką, gdy w drugiej trzymał
połówkę kanapki z szynką i sałatą.
- Nie chcemy. -
Powiedział twardo i stanowczo Kendall do Latynosa, po czym zwrócił
się do kamerki za instalowanej w lodówce. - Nie chcemy Cię też
budzić..
- Nie chcemy? - Spytał
Carlos tonem małego dziecka, któremu odmówiono porcji lodów.
- Nie. - Odparł Logan
tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Dacie mi dokończyć?
- Spytał się w stronę przyjacieli Schmidt. - Śpij smacznie i nie
martw się brakiem jedzenia....
- Co jest straszne! -
Krzyknął Carlos
- ...rano zamówiliśmy
śniadanie i w kuchence powinna być twoja porcja sałatki i kawy
prosto z Strasburga. - Dokończył Kendall. Na te słowa Pena zaczął
nie postrzeżenie zbliżać się do kuchenki mikrofalowej. Otworzywszy
ją, już miał zabierać się do konsumowania jedzenia, gdy w
ostatniej chwili Logan zamknął przed nim dźwiczki i pogroził
palcem.
- To dla Dagmary. -
Powiedział, zasłaniając kuchenkę – Zjadłeś już swojego
Hamburgera...
- i mojego Hot Doga!!
- Krzyknął James, ciągle szczerząc się do kamerki.
- Tak więc, śniadanie
powinno być w kuchence, jeżeli Carlos nie zje go do naszego
wyjazdu... - Powiedział blondyn i westchnął. - Jak zjesz...
- O ile będziesz
miała co! - Krzyknął Carlos przepychając się z Loganem, by
dostać się do jedzenia.
- ...to zadzwoń, a
któryś z nas po ciebie podjedzie i zobaczysz wreszcie jak pracuje
się w Hollywood.
- Odsuń się! -
Wrzasnął Carlos.
- Nie! - Odkrzyknął
Logan – Ty swoje już zjadłeś.
- Jestem głodny!
- Zjesz na planie.
- Chce jeść teraz!
Kendall uśmiechnął
się widząc udawaną bójkę przyjaciół o jedzenie. Przez chwile
patrzył na poczynania bruneta z Latynosem, co chwilę śmiejąc się
pod nosem. W pewnym momencie, James przyłożył rękę do kamerki i
ogłosił koniec nadawania, spowodowane wojną domową.
Czuł się jak pierwszy
dzień w szkole po letnich wakacjach, wszyscy witają się i tak
nieszczerze opowiadają jak bardzo stęsknili się za sobą i za
pracą. Wszędzie można zauważyć nieszczerzy uśmiech, za każdym
razem gdy ktoś z starej ekipy wchodził na plan.
Nowi aktorzy stali na
uboczu w małych grupkach, oglądając z przejęciem plan zdjęciowy i
uśmiechniętą starą ekipę. Zupełnie jak pierwszoklasiści,
obserwujący starsze roczniki. Logan uśmiechnął się na to
porównanie. Przypominało mu to jego szkolne lata, gdy wraz z
najlepszymi przyjaciółmi i swoją pierwszą miłością przekroczył
próg szkoły, by zacząć ostatnio klasę. Przez pierwszy tydzień
września, co lanch oceniali pierwszoklasistki w skali od 1 do 10.
Robili tak od dziewiątej klasy. Przez te wszystkie lata, żadna
dziewczyna nie dostała dziesiątki. Nie, żeby żadna dziewczyna nie
zasługiwała na najwyższą ocenę w ich skali, bo wiele dziewczyn w
jego liceum było piękne. Niektóre z nich, są teraz najbardziej
rozchwytywanymi modelkami na świecie. Oni po prostu byli wybredni.
Tylko jedna dziewczyna zbliżyła się do pełnej dziesiątki.
Dostała ona ocenę dziewięć i pół. A później serce Hendersona,
które bezlitośnie złamała...
- Wszystko w porządku? -
Spytał troskliwie Carlos, po ich rannej "kłótni" nie
było śladu.
- Tak, jasne. -
Powiedział i zamrugał kilkakrotnie. Łzy zniknęły.
- Patrz, Erin idzie. -
Schylił się nad nim James i wyszeptał.
Szła, miał racje. Ale
nie sama. Obok niej stąpał jakiś chłopak i zbyt nachalnie trzymał
rękę na jej biodrze. Dziewczyna zatrzymała się, przez co zmusiła
swojego znajomego do tego samego i spojrzała w oczy chłopaka. Po
chwili ich usta się złączyły, a dłonie Logana ścisnęły w pięść.
Z każdą sekundą pocałunku, knykcie na dłoniach szatyna
niebezpiecznie bladły. Para w końcu oderwała się od siebie, w
momencie gdy paznokcie byłego chłopaka Erin przebiły skórę
dłoni, pozostawiając czerwone półksiężyce.
Chłopak miał wrażenie,
że grają w grę. A on przegrywa. A dziewczyna jest coraz bliżej
jego królowej. Szach
Dziewczyna chyba
zauważyła Hendersona i resztę, bo się zarumieniła. Chwyciła
nieznajomego za dłoń i ruszyła w kierunku przyjaciół. Logan
szybko schował krwawiąc ręce do kieszeni bluzy.
- Cześć. - Powiedziała
nieśmiało – Chcę wam przedstawić mojego przyjaciela Davida.
Będzie pracował z nami.
Szach i mat. Game
Over. Sztylet wbity w samo serce i został przekręcony. Nic już nie
ma.
W tym momencie dolne
szczęki czwórki przyjaciół sięgnęły podłogi. A sam
zainteresowany poznał przyjaciołom swojej dziewczyny swój
najlepszy uśmiech. W końcu ich postacie są głównymi bohaterami w
show, który bije rekordy oglądalności. Jest najczęściej oglądanym, zaraz po iCarly, programem stacji. A oni sami, ulubionymi
Gwiazdami stacji przez telewidzów. David wyciągnął w ich kierunku
rękę, która zawisła w powietrzu.
Niczym burza wparował
do gabinetu głównego producenta serialu, nie zważając na
konsekwencje swojego zachowania. Z jego twarzy można było odczytać
wściekłość. Nie pohamowaną, zwierzęcą frustracje. Spowodowaną
nowym aktorem.
- CO TEN GNOJEK TU ROBI?!
- Wrzasnął na cały budynek w kierunku swojego szefa.
- Logan! Uspokój się! -
Mężczyzna podniósł głos – O co chodzi?
- O CO CHODZI?! - Chłopak
zaśmiał się histerycznie – CHODZI O TEGO DUPKA, KTÓRY DOSTAŁ
ROLĘ, W NASZYM SERIALU!
- Masz na myśli Davida,
tak? - Spytał producent i odwrócił wzrok i zaczął grzebać w
papierach, które zaśmiecał całe jego biurko. Aż w końcu znalazł
to co szukał. Podanie nowego członka obsady. - Pan Cade wystąpił
jak dotychczas gościnnie w wielu serialach, w tym Pretty Little
Liars – Podał CV Davida Hendersonowi – więc sadzę, że nadaje
się idealnie do roli partnera Jo.
- NIE OBCHODZI MNIE JEGO
DOŚWIADCZENIE! - Wrzasnął zdenerwowany chłopak. - WIESZ KTO TO
JEST?!
- Nie mam pojęcia. Oświeć mnie – Producent z szkockim spokojem oparł się o oparcie
fotela.
Logan wziął oddech, by
uspokoić niebezpiecznie szybko bijące serce i szargane nerwy. Po
czym ledwo co słyszalnie odparł.
- Dla niego, Erin mnie
zostawiła.
Producent westchnął
pobłażliwie i wstał. Przez moment wydawało się, że chce podejść
do aktora i go przytulić, pocieszyć. Ten jednak podszedł do okna
i wyjrzał na ulice.
- W tym mieście lepiej
nie mieszać życia osobistego z pracą. - Powiedział nie odrywając
wzroku od przejeżdżających aut – A ty to zrobiłeś. - Zwrócił
się do chłopaka – I teraz za to płacisz.
Wbrew przypuszczenią
wszystkich, postanowiła wybrać się na spacer po mieście.
Spojrzała na GPS w komórce, gdzie wcześniej wybrała adres studia,
w którym jej przyjaciele pracują. Nie przestraszyła się nawet,
gdy urządzenie obliczyło, że droga wynosi 20 km. Gdy Dagmara sobie
coś postanowi, to nic jej nie zwiedzie, do celu.
Spojrzał na zegarek w
komórce. Dochodziła 9.50, a on wciąż nie dostał znaku życia od
siostry. Na planie był już prawie cztery godziny, ale to dopiero
wierzchołek góry lodowej. Zwykle pracowali od szóstej rano do
osiemnastej. Zapewnię trwało by to krócej, gdyby nie ciągłe
wygłupy i żarty pozostałych chłopaków i reszty ekipy filmowej.
Miał wyrzuty sumienia,
że zostawił Dagmarą, samą w obcym mieście na tak długo.
Powinien, wczoraj przy najmniej ją oprowadzić po przecznicy i
pokazać drogę do najbliższej galerii handlowej lub do szpitala.
Gdziekolwiek. Zamiast tego, wraz z pozostałymi członkami Big Time
Rush, nabijali się z kaca dziewczyny i obijali się przed
telewizorem przez cały dzień.
- Spokojnie, zadzwoni. -
Logan w uspokajającym geście położył blondynowi rękę ramieniu.
Do chłopaków podszedł
właśnie asystent reżysera. Na oko był znacznie młodszy od nich
samych, miał może jakieś 16-17 lat. Pewnie jeszcze uczył się, w
którymś z pobliskich artystycznych high school uczących dzieciaków
tańca, śpiewu i gry aktorskiej.
- Pan Kendall Schmidt
proszony na plan. - Powiedział półgłosem i zniknął.
W chwili, gdy Kendall
podnosił się z krzesła jego telefon zaczął dzwonić. Szybko
spojrzał na wyświetlacz telefonu. MASZ 1 NIEODEBRANĄ WIADOMOŚĆ.
Głosił napis na ekranie.
Jestem pod studiem Paramont Studios.
Ochroniarz nie chcą mnie wpuścić bez przepustki.
Ktoś chyba zapomniał mi ją wyrobić?
- Kendall, nie. - Powiedział stanowczo Logan, na widok proszącej miny przyjaciela.
- No,
weź. - Blondyn westchnął zrezygnowany. - Ktoś musi, a mnie
wzywają.
-
Niech idzie, któryś z chłopaków. James albo Carlos... - Szatyn
skrzyżował ręce na piersi. A jego twarz przybrała obojętny
wyraz twarzy. Nie chciał pokazać, jak bardzo pragnie uczynić
prośbę przyjaciela.
- Emily trzymają ich w
garderobie i szykują do zdjęć. - Powiedział, jak do dziecka
Kendall – A ty jesteś wolny...
Logan udał, że nie
zauważył dwuznaczności z tym zdaniu. Był wolny, to fakt. Ale ona
nie.
-.. ale ja na prawdę
jestem jego siostrą! - Już z daleka usłyszał jej głos. Nie chciał
się do tego przyznać, nawet przed samym sobą, ale zakochał się w
tym głosie. A jej piękny, akcent podniecał go, z każdym słowem
na nowo.
Stop! - Upomniał się w myślach – Ona ma faceta. A ty wciąż kochasz Erin! Opanuj się
Henderson, do cholery.
Czasami nie poznawał
sam siebie. Tak jak teraz. Jego serce było podzielone między nowo
co poznaną dziewczyną i to siostrą najlepszego kumpla, a
dziewczyną, która kiedyś była dla niego całym światem. Ba!
Teraz też jest. Tylko nie chce o tym słyszeć. A przyjaźń, którą
mu oferuje nie wystarcza. Dlatego trzyma się na dystans od obydwu.
Bo każdy nieświadomy gest Sanders, sprawia, że jego serce krwawi.
Boi się tez, że to tylko zauroczenie, spowodowane odrzuceniem i skrzywdzi Dagmarę. A tego by sobie nigdy nie wybaczył.
- Nie masz przepustki
dziewczyno! - Powiedział stanowczo ochroniarz – A pan Schmidt nie
powiadomił mnie, że spodziewa się gości.
- Moja wina, że
zapomniał?! - Oburzyła się.
- Siema. - Powiedział
niepewnie, podchodząc do dziewczyny. - Mam nadzieje, że obejrzałaś filmik, który zostawiliśmy Ci w domu.
- Widzisz. - Powiedziała Dagmara do ochroniarza. - Mówiłam, że z nimi mieszkam!
- Lepiej późno, niż
wcale – Te słowa jako pierwsze przerwały kilkunastu minutową
ciszę, podczas której atmosfera między dwoma znajomymi, można było
kroić nożem, jak cieplutkie masło.
- Nie wiń mnie, tylko
twojego brata – Odpowiedział po chwili, podnosząc ręce do góry
w geście poddania.
Między nimi ponownie
zapanowała głucha cisza. Nikt z nich nie śmiał się jako pierwszy
odezwać.
- Czemu nie przyszedł
sam, tylko wysłała akurat Ciebie? - Spytała się po chwili, nie
racząc chłopaka spojrzeniem. - Przepraszam, nie miałam tego na
myśli. - Dodała widząc zakłopotanie chłopaka.- Po prostu, źle
sformułowałam pytanie...
Szatyn przez chwilę
patrzył w jej piękne oczy, a przed oczami pojawiła mu się piękna,
romantyczna historia, którą kiedyś czytał na koncie, którejś
fanki z nim w roli głównej.
Dwoje ludzi, którzy
są dla siebie, ważniejszy od wszystkiego co ich otacza. Jednak boją
się to przyznać, nie chcąc stracić tej pięknej i długoletniej
przyjaźni. Obawiają się, że to uczucie, które kłębi się w ich
sercach, w wkrótce wygaśnie i zniszczy to na co tak długo razem
pracowali. Mimo to, każdą wolną chwilę spędzają razem,
wygłupiając się, śmiejąc, bawiąc czy po prostu ciesząc swoim towarzystwem.
Nie zważali na
spojrzenia ludzi, którzy brali ich za parę. Woleli by pozostało
tak jak jest, mimo że to strasznie boli.
Pewnego razu, on
zadzwonił do niej pytając czy nie ma ochoty na spacer w środku
nocy w jego towarzystwie. Dziewczyna roześmiała się i przez
śmiech opowiedziała, że z chęcią. Kazał jej wyjrzeć przez
okno. Zrobiła to i zauważyła go z bukietem białych róż.
- Wariat –
Wyszeptała do telefonu i wyszła do niego.
Gdy byli w parku,
żadne z nich się nie odzywało. Zwykle wtedy cieszyli się swoim towarzystwem, ale nie tym razem. Byli sztywni, niepewni każdego
swojego ruchu.
- Może usiądziemy,
nogi mnie bolę. - Zaproponowała dziewczyna wskazując na drewnianą
ławkę stojącą z boku alejki.
Nim się obejrzała,
chłopak chwycił ją w pasie i posadził sobie na kolanach. Poczuła
jego przecudne perfumy i oddech na szyi. A umięśnione ramiona
chłopaka opiekuńczo obejmowały ją w pasie.
- Logie, głuptasie –
Zaśmiała się – Jak to wygląda...
- Mam w nosie, co
myślą inni. - Powiedział patrząc w jej cudne oczy i nachylił
się, by wyszeptać wprost do jej ucha – Kocham Cię.
- Logan, rozmawialiśmy
o tym. - Powiedziała stanowczo – Nie powinniśmy, nasza
przyjaźń...
Nie dokończyła przez
przyjaciela, który zamknął jej usta pocałunkiem
- Pieprzyć przyjaźń
– Powiedziała, nie odrywając swoich ust od uśmiechniętych ust
swojego nowego chłopaka.
Uśmiechnął się
nie postrzeżenie i spojrzał na siostrę swojego najlepszego
przyjaciela. Potrzebował się komuś wyżalić. Teraz i to w tej
chwili. Nie ważne, czy to nowo poznana dziewczyna, czy przyjaciel od
dziecka.
- Mogę Ci zaufać? -
Spytał niepewnie, przystając. Podniósł głowę i spojrzał w oczy
Dagmary. Były tak niebezpiecznie i hipnotyzujące ciemne, mroczne i
obce, jednocześnie sprawiały wrażenie przyjaznych. Patrząc w te
ciemno brązowe tęczówki, chciał opowiedzieć dziewczynie wszystko.
Nie czuł żadnych lęków. Jego babcia zawsze powtarzała, że oczy
są zwierciadłem duszy i że tylko kobiety z ciemnymi oczami są
prawdziwie, naturalnie piękne. Teraz wreszcie zrozumiał słowa,
staruszki.
- Co masz na myśli? - Spytała
spoglądając z ciekawością na niego.
- Chodź. - Powiedział i
złapał ją za nadgarstek.
Nim się obejrzeli
znaleźli się w pobliskim parku, który sprawiał wrażenie, że
został zbudowanie specjalnie dla zagubionych gwiazd, chcących
przemyśleć to i owo. Kilkusetne drzewa, rzucał mnóstwo błogiego
cienia w upalne dni. Park nie był tak na prawdę duży, ale sprawiał
wrażenie przytulnego. Był to kwadratowy plac, na około którego
ciągnęła się żwirowa ścieszka, wokół której posadzone były
drzewa i ustawione co pięć metrów drewniane ławki. W środku
placu znajdowało się oczko wodne, na środku którego posadzono
płacącą lipę. Jej opadające gałęzie zakrywały skrawek ziemi,
nad którym wisiała prosta huśtawka, zbudowana z dwóch sznurków
i deski. Na tą wysepkę, prowadził, mały drewniany pomost.
- Wow, jak tu pięknie –
Powiedziała dziewczyna, siadając na huśtawkę, przymocowaną do
gałęzi lipy.
- Też tak uważam –
Odpowiedział uśmiechając się to niej. - Zawsze tu przychodzę,
gdy muszę coś przemyśleć...
Przez chwilę trwali w
ciszy, podziwiając urok wpadających pojedynczych promieni światła,
przez liście. Światło odbijało się od liści i mieniło się
tysiącami odcieni. Wszystko sprawiało, że odczuwało się magię.
- Spotkałem dziś Erin
na planie – Zaczął, a w jego głosie, Dagmara usłyszała ból –
Mimo było to pewne i byłem na to przygotowany, ale to bolało. -
Spojrzał w jej stronę, dziewczyna w oczach chłopaka dostrzegła cierpienie – Przyprowadziła swoje chłopaka, który dostał rolę
serialowego partnera dziewczyny Kendalla – Prychnął słysząc
swoje własne słowa i zaśmiał się gorzko. - Gdy zobaczyłem jak
ją całuje, z całej siły wbijałem paznokcie w skórę, wolałem
ból niż pozwolić się rozkleić. - Zrobił krótką pałze, chcąc
się uspokoić i nie pozwolić znów dać ponieść się emocją –
To było by żałosne, tak jak teraz. - Pojedyncza łza pociekła po
jego policzku - Nie mam pojęcia po co Ci to mówię, przecież byś
się o tym dowiedziała, - Spojrzał w jej oczy, szukając pomocy w
dalszym mówieniu – znamy się niespełna kilka dni i zwierzam się
tobie, zamiast najlepszemu przyjacielowi. - Prychnął z pogardą, po
czym spojrzał na zdezorientowaną dziewczynę i po chwili spytał –
Co ty w sobie takiego masz, że ufam Ci, mimo że Cię nie znam?
- Nie wiem –
Odpowiedziała wzruszając ramionami – Chyba jestem syreną, czy
coś. - Zażartowała, chcąc by się uśmiechnął. Nie cierpiała,
gdy ktoś w jej towarzystwie był smutny. - Poradzić Ci coś?
- A myślisz po co
opowiadam Ci historię swojego życia? - Spytał pół poważnie, pół
żartem.
- Tylko nowa miłość,
może wyleczyć złamane serce – Zacytowała jedną z wielu ludowych
prawd
- A jeżeli ta nowa
miłość, boli jeszcze bardziej, niż ta stara? - Spytał
spoglądając w dal.
- To masz poważny
problem.
1 – Opis
stylu ubierania się Dagmary, będzie potrzebny w późniejszych
rozdziałach.
2 – Chcę
wam wynagrodzić tak długą przerwę, w tym celu planuję odcinek
specjalny, w którym posiadłość Soon Moon 125d, będzie opisana.
Cieszycie się?
Po pierwsze, wiem, że jestem bez serca powodując tą półroczną przerwę. Teraz się to zmieni. Będą znacznie szybciej.
Po drugie, nowy serwer z wieloma funkcjami to nowy wystrój bloga. Jak narazie będzie to szablon dostępny przez serwis. Później, gdy już załapię funkcje wyglądu zrobię własny nagłówek i tło.
Po trzecie, chcę wam życzenia z okazji dnia dziecka. Bo każdy w sobie ma wewnętrzne dziecko.
cudowny rozdział! cieszę się, że wracasz :) czekam niecierpliwe na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńNareszcie coś do poczytania, tęskniłam za tobą, wiesz? Jak zawsze piękne.. Czekam na nn..
OdpowiedzUsuńMam jeszcze pytanie.. Jak ty to robisz, że twoje opowiadanie jest takie wciągające? Też bym chciała tak pisać.
POZDRAWIAM <3
Dziękuje. Ciesze się, że Ci się podoba, gdy jak dla mnie wieje na kilometr nie dopracowaniem i nudą. Odpowiadając na twoje pytanie, nie mam pojęcia. Staram się pisać tak, aby czytelnik wiedział wszystko, jakby był w kinie lub podczas oglądanie lubionego serialu, i zostawić niedosyt.
UsuńTo pisz tak dalej.. Każdy twój rozdział, dla mnie jest bardzo ciekawy. Nigdy nie "wieje" nudą.. Jesteś urodzoną pisarką, masz bujną wyobraźnię i za to cię kocham.. <3
UsuńDagmaaaaaaara! Tęskniłam za tym opowiadaniem i za tobą! ;*** Miło, że wróciłaś! Czekam ze zniecierpliwieniem na dalszy rozwój wydarzeń! ♥♥
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko i straaaaaaaaasznie mi się spodobało! Czekam na cd. Ps.: Zapraszam do mnie na: http://big-time-rush-epic-opowiadanie.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńU mnie nn. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńU mnie (znowu :) ) nn. Zapraszam! http://big-time-rush-epic-opowiadanie.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńU mnnie nn. Zapraszam! http://big-time-rush-epic-opowiadanie.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest cudowne ;** Ogólnie kocham historie z Logim w roli głównej :D Liczę, że szybko dodasz kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie na
http://james-maslow-x-jessica-olson.blog.onet.pl
Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
Kinia ;p
Cudowny rozdział :D Jak i cały blog :) Masz wspaniały talent i aż chce się czytać twoje opowiadania =D Czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieje dodasz szybciutko i w między czasie zapraszam do siebie na : http://4ever-monia-and-btr.blog.onet.pl/ Pozdrawiam i miłych wakacji ;***
OdpowiedzUsuńhej co z nastepna częścią? kiedy bęzie?
OdpowiedzUsuńWłaśnie, wreszcie, piszę :D
UsuńZapraszam, w końcu jest 23 rozdział... http://life-is-beautiful-but-difficult.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń25 ROZDZIAŁ na moim blogu....http://life-is-beautiful-but-difficult.blog.onet.pl/ ZAPRASZAM Z RADOŚCIĄ... MIŁEGO CZYTANIA...
OdpowiedzUsuńhttp://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ zapraszam :) Ciri
OdpowiedzUsuńWczoraj dodałam bardzo późno nowy rozdział na bloga po długiej nieobecności... Mam nadzieje, że wybaczysz mi tak długi czas oczekiwania, a teraz już życzę miłego czytania i zapraszam... : )
OdpowiedzUsuńhttp://life-is-beautiful-but-difficult.blog.onet.pl/
Super rozdział tak samo jak wszystkie. Szkoda, że od czerwca nic nie dodałaś a jestem ciekawa co będzie dalej .
OdpowiedzUsuńpiszę!
UsuńOtrzymujesz nominację ode mnie do Liebster Blog Award. Na moim blogu masz wszystko wyjaśnione: http://alex-story.blogspot.com/ Gratuluję super bloga ♥ :*
OdpowiedzUsuńJack - przystojny, bystry, seksowny, budzący szereg sprzecznych emocji i przy tym niesamowicie pociągający. Catherine - przeciętna dziewczyna, która postanowiła zrealizować swoje marzenia, jednak, by to zrobić musiała uciec od przeszłości.
OdpowiedzUsuńHistoria o pożądaniu, przyjaźni i miłości. Miłości niepowtarzalnej, przepełnionej pasją, ale również cierpieniem, bo przecież “miłość to partia kart, w której wszyscy oszukują, mężczyźni - by wygrać, a kobiety - by nie przegrać".
Serdecznie zapraszam, www.drumming-songs.blogspot.com
Witaj kochana! <3 Właśnie nominowałam cię do The Versatile Blogger! Więcej informacji znajdziesz tutaj http://big-time-rush-4ever.blog.onet.pl/ Pozdrawiam serdecznie <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, ciekawe czy ona będzie z nim i czy Logan będzie o nią walczył ??
OdpowiedzUsuń~ the_cisza
Nic dodać nic ująć. Świetna historia, bohaterowie. Oby więcej takich blogów i takich fajnych pomysłów na opowiadania.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Pozdrawiam
Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/
dawaj nn bo niewytrzymam
OdpowiedzUsuńWitaam ^^. Również lubię BTR i prowadzę o nich bloga (http://bardzo-dojrzale-btr.blogspot.com/).
OdpowiedzUsuńChciałam tylko powiedzieć, żebyś PISAŁA DALEEJ, BO MUSZĘ WIEDZIEĆ CO SIĘ DALEJ STANIE *___*.
I zapraszam do mnie :*
Myslę, że mój blog też ci się spodoba
OdpowiedzUsuń